24.06.2020
W kontrakcie
na życie dostałam
siedem
miliardów oddechów,
pięćdziesiąt pięć wiader łez,
czternaście
tysięcy uśmiechów,
sześć lat
tęsknoty,
trzy zdrady,
cztery
miesiące miłości,
jedno
dzieciństwo,
młodość
i tylko pół
starości.
W kontrakcie
na życie dostałam
dwadzieścia
pięć lat cierpienia,
jedną ciążę
bliźniaczą
i cztery
poronienia.
Dostałam
pięćdziesiąt ton słońca,
dziewięć
tysięcy zapachów,
sto kilometrów
spojrzeń
od ośmiu
wspaniałych chłopaków.
A mimo to,
wciąż usilnie
staram się
aneksować umowę.
Wolność
uparcie przeliczam
na metry
kwadratowe.
Rozciągam
zapis o pięknie,
wykreślam
ten o słabości
i wymachując
kontraktem
domagam się sprawiedliwości
zamiast
zaufać klauzuli,
która w nim
zawsze zostanie –
półminutowa
śmierć,
trzy dni w
grobie
i jedno
zmartwychwstanie.
Natalia Koprowska,
24.06.2020r.
Komentarze
Prześlij komentarz