TYGRYS - czyli podsumowanie sezonu 2019
,,Sprawa jest nietypowa i mam nadzieję, że
będzie mogła mi Pani pomóc” – zaczynasz nieśmiało wiadomość - ,,Nazywam się Natalia Koprowska i jestem
łuczniczką konną”.
-
Wszystko to będzie obsiewane? – pytasz właściciela stajni.
-
Wszystko.
-
Wszystko? Z drugiej strony też?
-
Wszystko. I nie wolno tam wjeżdżać.
,,…sezon zaczyna się lada chwila, a ja zostałam
bez miejsca do treningu. Może nie mieliby Państwo nic przeciwko, gdybym
korzystała z tego kawałka ziemi pod lasem…”
-
Ta gulka nie znika – mówisz coraz bardziej zaniepokojona do mamy.
-
Grzyb
-
Sarkoid
-
Tłuszczak
Padają
kolejne diagnozy, którym nie ufasz i w które nie chcesz wierzyć.
-
Tobie też powinno pójść dobrze, wiem że trenowałaś całą zimę! Może jakiś niefart. – Mówi twój kolega po pierwszych zawodach w sezonie.
-
Wcale nie uważam, żeby poszło mi aż tak źle, ale dzięki.
,,Lot do Moskwy odwołany” – czytasz w
sms-ie.
,,Zepsuł nam się samochód, także musimy
odwołać transport” – kolejny sms.
Patrzysz
na pustą taśmę bagażową. – Twoja walizka
nie przyleciała.
-
Ale ja muszę tam dolecieć!
-
Ale ja muszę tam dojechać!
-
Ale ja muszę mieć ten łuk i strzały!
-
Ale ja naprawdę wolałabym, żeby jakiś weterynarz to zobaczył!
-
MAMO!
-
Co?
-
Odpisała!
,,Oczywiście! To nasz teren! Proszę
przygotowywać się do zawodów. Będę trzymać kciuki”
-
Możemy jechać dzisiaj. Będę po konia za dwie godziny – odpowiada przez telefon
pan Jacek.
Kierujesz
oczy ku górze, nie mogąc uwierzyć, że rozwiązanie, którego kilka godzin
wcześniej jeszcze nie widziałaś było tak blisko.
-
A czym się różnią nasze religie? – pytasz Siergieja, wskazując na zawieszony na
jego szyi medalik.
-
Bóg jest jeden – odpowiada – a reszta to tylko polityka, historia, podziały. –
Jego uśmiechniętą, naznaczoną bliznami twarz oświetla światło ogniska. Chyba w
życiu nie widziałaś cieplejszej twarzy, szczerszego spojrzenia.
-
Naciągnij, ustabilizuj, rozerwij, naciągnij, ustabilizuj, rozerwij, naciągnij,
ustabilizuj, rozerwij…
-
Modlisz się?
- Nie, powtarzam sobie, co mam robić.
Naciągnij, ustabilizuj, rozerwij… chociaż,
może to rzeczywiście modlitwa…
-
To twój koń? – pytają.
-
Tak, pierwszy raz jest na zawodach.
-
Naprawdę? Radzi sobie świetnie.
-
Ale masz super konia.
-
Ty to jesteś w czepku urodzona, co?
-
Tak – uśmiecham się bez przekonania.
-
Gdzie jedziesz?
-
Do konia.
-
Co będziesz robić?
-
Strzelać i jeździć.
-
Jakie masz plany na jutro?
-
Jadę do konia.
-
A za tydzień co będziesz robić?
-
Strzelać i jeździć.
W
czepku urodzona.
-
Idziesz strzelać? Przecież pada. – pyta właściciel stajni.
Spokojnie, jestem w
czepku urodzona.
-
Znowu strzelasz?
-
Znowu.
-
Codziennie jeździsz do konia?
-
Codziennie.
Muszę, jestem w czepku
urodzona.
-
Czy Dumka wie, że jestem z niej dumna? – Pytasz, rozpaczliwie pragnąc znaleźć
potwierdzenie.
-
Oczywiście, że wie – odpowiada uśmiechnięta Szwedka.
-
Myślę, że ona czuje, że ty jesteś zadowolona i też jest zadowolona. – mówi
mama.
Wieczorem
wykręcasz dobrze znany numer.
-
Cześć. Łuk mi pęk. Dałbyś radę to jakoś naprawić?
-
Kiedy masz zawody?
-
W ten weekend.
-
Dobrze, wyślę Ci jakiś zastępczy.
-
Jeszcze jedno… Czy Dumka wie, że jestem z niej dumna?
Wysiadasz
zmęczona ale zadowolona z samochodu.
-
No i jak? – pyta właściciel stajni – Wygrałaś?
-
Super. Trzecia w klasyfikacji generalnej i druga na torze koreańskim.
-
Co tak słabo?
,,A co Ty możesz o tym wiedzieć” – rzucasz
w myślach.
-
A gdzie teraz jedziesz na zawody? – Pyta babcia
-
Pod Warszawę. Z koniem.
-
Oj, już byś jej nie męczyła…
-
Tak, wiem babciu. Życie niesie ze sobą alarmująco ogromne ryzyko śmierci.
Znowu
wykręcasz dobrze znany numer.
-
Ona kaszle. A za dwa dni miałyśmy wyjeżdżać.
-
Spokojnie, na pewno to nie jest nic strasznego.
-
A mogę zadzwonić jeszcze jutro?
-
Możesz.
-
Nawet późno?
-
Nawet o 2 w nocy.
Rozprężasz
konia na ujeżdżalni, a oparty o ogrodzenie chłopek-roztropek drze się już chyba
od 10 minut.
-
Wydłuż se strzemiona! Przecież zaraz wypierdoli cię z siodła!
,,Zsiądę. Dam mu w mordę,
A potem wsiądę w samochód i nigdy więcej tu nie przyjadę”
– myślisz chaotycznie
-
Chodź no tu! Masz za krótkie strzemiona!!!
,,Nie daj mu się. Już tyle razy dałaś się
zdenerwować. Nie daj się. Spokojnie. To ty tu jesteś jedną z najlepszych
łuczniczek konnych w Polsce.”
-
Słyszysz?! Za krótkie strzemiona sobie zrobiłaś?!
Znowu
dobrze znany numer.
-
Ja mam wrażenie, że wszyscy chcą mnie wyprowadzić z równowagi! Dlaczego ja nie
umiem po prostu ich nie słuchać?! – Płaczesz jak dziecko. A on z niezmiennym
spokojem odpowiada. - Natalia, czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego jak
ogromny postęp zrobiłaś?
Nie
wiesz, czy wierzysz mu, bo powtarza to tak często i tak spokojnie, czy dlatego,
że naprawdę czujesz, że to prawda.
-
Słyszałeś? – Podjeżdżasz do niego po zakończonej konkurencji.
-
Co?!
-
No właśnie nic!!! Nie zakaszlała ani razu!
-
No widzisz?! Świetnie strzelałaś. Gratulacje!
-
Dumka, jestem z Ciebie dumna, wiesz? – Powtarzasz z rozpaczliwą nadzieją, że
zrozumie.
-
Strzelasz i jeździsz trochę gorzej od innych, więc dam Ci lepszego konia. –
Mówi ci organizator zawodów.
,,To ty chyba mało się
znasz na jeździe konnej” – myślisz bardziej z politowaniem
niż ze złością. – Dobrze. – Odpowiadasz.
Blade
światło księżyca wypełnia noc. Delikatnie odgarnia ci włosy z czoła, patrząc
głęboko w twoje oczy.
-
Jesteś taka… - przez chwilę jakby szukał odpowiedniego słowa – taka… cierpliwa.
-
Cierpliwa?! – Mama aż odwraca się od obieranych ziemniaków – to on cię chyba jeszcze
nie zna.
,,A może właśnie w
końcu ktoś się na mnie poznał” – myślisz.
-
Musisz Węgra trenować - mówi kolejna,
nieświadoma osoba, a ty przypominasz sobie ile godzin spędziłaś przez ostatni
miesiąc nad trenowaniem konkurencji węgierskiej.
,,Po prostu myśl o mnie
pozytywnie przez te kilka dni.” – piszesz w wiadomości.
,,Będę tam z Tobą, myślami. Wyobraź sobie, że jestem
maleńki, siedzę ci na ramieniu i ci kibicuje.
-
Znowu idziesz strzelać? – Pytają cię jak wariatkę.
-
Co tak słabo?
-
A dlaczego nie trafiłaś tam w środek?
-
Które miejsce zajęłaś?
-
No i co? Nie udało ci się wygrać?
A
potem słyszysz gwizdek i nie ma już nic. Nie ma pękających łuków, kaszlących
koni, zepsutych samochodów, całej masy ludzi, który wypowiadają się na temat
rzeczy, o których nie mają pojęcia. Uśmiechasz się do słońca oświetlającego
twoją twarz, czujesz lekki powiew wiatru na policzkach. Jesteś tu, gdzie
powinnaś być. Teraz. Nie jesteś od nikogo lepsza, nie jesteś od nikogo gorsza.
Nie ma rankingów, miejsc, nagród. Zagalopowujesz, wjeżdżasz na tor. Nie
myślisz. Naciągasz, stabilizujesz, rozrywasz. Oddychasz. Żyjesz. Strzelasz.
-
A jakby amputowali Ci nogę?
-
To nauczyłabym się jeździć z jedną.
TYGRYS
-
A jakby urwało Ci rękę?
-
To znalazłabym sposób.
TYGRYS
-
A jakby powiedzieli Ci, że za trzy
tygodnie umrzesz?
-
To wstałabym rano i poszła na trening.
TYGRYS
-
..dobra, muszę kończyć. Zdzwonimy się jeszcze jutro.
-
Natalia?
-
Co?
-
Jestem z Ciebie dumny, wiesz?
…
-
Wiem.
TYGRYS
Mamie,
Tacie,
Pani
Sylwii,
Pawłowi,
Siergiejowi,
Istvanowi,
Adrianowi,
Michałowi,
a
także
Yaszy,
Hubie,
Lagunie
i
przede wszystkim Dumce
za
pomoc w osiągnięciu bezprecedensowego poziomu szczęścia w tym sezonie
DZIĘKUJĘ
Komentarze
Prześlij komentarz